środa, 14 sierpnia 2013

Nowy dom!

Witajcie to mój pierwszy wpis na tym, a więc może się najpierw przedstawię:
Jestem suczką rasy Labrador Retriever o umaszczeniu biszkoptowym i imieniu Jenny.
Pochodzę się w hodowli "Kociokwik FCI" w Puszczykowie k/Poznania - link macie tutaj.
Urodziłam się 21.06.2013r.
14.08.2013r. trafiłam do nowego domu, z tego co wiem to właściciel bardzo mnie wyczekiwał.
To było wielkie przeżycie, także dla mnie.
Czekałam już na to od samego rana, gdy dowiedziałam się od Pani, że przyjadą zabrać mnie do nowego domu tak się cieszyłam, że o jeju! :)

Po 17.00 przyjechali, na podwórko weszły trzy osoby, wysoka kobieta (mama mojego właściciela), młody chłopak w okularach (mój "przyszły" właściciel - Krzysztof) i malutki chłopczyk Michał (siostrzeniec Krzysztofa).
Zrobił się wielki szum, dorosłe psy zaczęły spoglądać z nad ogrodzenia i szczekać, Pani weszła do zagródki, gdzie byliśmy my - szczeniaki i wzięła mnie na ręce - rozczytując świeży tatuaż w moim lewym uchu, wyjęła mnie z zagródki i poszła przyszykować książeczkę zdrowia, umowę oraz wyprawkę.
Potem wróciła po mnie i zaprosiła rodzinę do domu. Poczęstowała tych ludzi plackiem drożdżowym ze śliwkami, które chyba co dopiero upiekła, bo zapach unosił się w całym domu! Aż ślinka ciekła... ;)
Opowiadała mojemu właścicielowi, jak na się mnie opiekować i jak mnie karmić i co robić gdy jestem niegrzeczna i coś np. gryzę, wszyscy słuchali ją z uwagą, a w szczególności on.
Moje imię z hodowli Kociokwik brzmi - Jenny oczywiście nowi właściciele mogą zmienić imię pieskowi, ale mój Pan tego nie zrobił. "O, jak fajnie, miało być inaczej, ale tak zostanie - Jenny!" - zawołał radośnie Krzysztof :)
Potem wpakowali mnie do samochodu, siedziałam na przednim siedzeniu na kolanach swojego nowego Pana, byłam trochę zestresowana, wiadomo nowy właściciel, nowy dom, nowi ludzie, nowe otoczenie i nowy pies...?
No właśnie niebyło tak źle, bo w moim nowym domu jest już pies, mieszaniec bokser, ale on nie chce się ze mną bawić, chyba jest za stary, ale i tak jest super! Pozwala mi dochodzić do swoich misek i nawet pić! :)
Gdy dojechaliśmy na  miejsce na miejsce, gdzie od teraz miał być mój nowy dom, od razu powitał mnie Dżeki (wspomniany pies), przerażają mnie schody prowadzące do wejścia do domu, których było jedenaście, aż jedenaście... ale myślę, że jakoś dam radę. Pan wniósł mnie po schodach do domu, a w jego pokoju czekało na mnie czerwone legowisko (tak, tak wiem, zaraz powiecie, że przecież psy widzą świat na czarno-biało, ale Pan powiedział mi jaki to kolor! :P ) z miskami i kostkami oraz zabawki, piszcząca sztanga z dwiema piłkami -  cudo! Dwie zabawki też dostałam w wyprawce z hodowli, ale ta piszcząca kupiona przez Krzysztofa jest jedną z najlepszych!
Mam też czerwoną obrożę i smycz, nie mogę doczekać się pierwszych spacerów (ale Pani hodowczyni powiedziała, że muszę odbyć jeszcze jakieś szczepienia i dopiero wtedy będę mogła chodzić na spacery poza swoje podwórko).
Dobra, Moi Drodzy, idę poznawać dalej poznawać mój nowy dom!
Do zobaczenia, Hau! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz