czwartek, 31 października 2013

Przegryziona smycz

Dziś, jak co dzień poszłam z Moim Panem na wieczorny spacer.
Krzysztof jak zwykle wypuścił mnie z klatki, a ja zawsze gdy ubiera buty wskakuje do niego na łóżko, gdzie leżała smycz, oczywiście upominał mnie, żebym jej nie gryzła, no ale cóż... ;)
Zapiął mi smycz i chciał jeszcze poprawić koc w mojej klatce i gdy przyszło już do wyjścia okazało się, że... smycz ma odgryzioną rączkę hehehe no co już taka jestem! ;P
I tak poszłam na spacer, bo Krzysiek wziął starą smycz Dżekiego, a moja czerwona wylądowała w śmietniku.
Wielki czas kupić nową!!! ;D

3 komentarze:

  1. Skąd ja to znam...Mój Zorro zrobił to już dwukrotnie,
    .Ale on jest starszy, ma półtora roku. Jego namiętność do gryzienia zmusiła nas do sprowadzenia"pana od telewizora", bo przegryzł kabel od anteny.Zmilczę, ile nas ta przyjemność kosztowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam,
      Jenny dobrała się już także do kabla zasilającego do laptopa, ale na szczęście nie był w prądzie, a pogryziony kabel dało się uratować ;)
      No i ta tapeta, przez którą podjąłem decyzje o zakupie kennel klatki i klatkowaniu Mojej Maludy.
      Jak mawia moja mama, widząc jej wybryki: "Jest szczeniak, są straty, są wydatki. Niestety".
      Zresztą nasz "staruszek" - 12letni mieszaniec boksera Dżeki, też narozrabiał w swoich szczenięcych latach, co niemiała ;)
      Zapraszam do ponownego odwiedzania bloga, zobaczymy co tam jeszcze ta Jenny nawypisuje hah :P

      Usuń