poniedziałek, 23 grudnia 2013

Wizyta u weterynarza - pierwsza szczepionka przeciw wściekliźnie

Przed chwilą właśnie wróciłam z miasta z Krzyśkiem i jego mamą.
Jako, że 21.12. skończyłam już pół roku - przyszedł czas na pierwszą w moim życiu szczepionkę przeciw wściekliźnie.
Krzysiek trochę się martwił, ponieważ ostatnio miałam biegunkę, nawet bardzo wodnistą i myślał, że to coś poważnego, a przecież to już ostatni dzwonek - jutro Wigilia Bożego Narodzenia! ;)
Na szczęście okazało się, że biegunka to nic aż tak poważnego i Pan Doktor zalecił lekko mnie przegłodzić i w przypadku dalszego rozwolnienia zastosować Nifuroksazyd lub Stoperan, co on uczynił już wcześniej, poprzedniego dnia.
Otrzymałam szczepionkę przeciw wściekliźnie, nawet nic nie bolało, Krzysztof poprosił jeszcze o tabletki na odrobaczenie.
Potem mama Mojego Pana robiła ostatnie przedświąteczne zakupy, a ja spacerowałam z nim po parkingach sklepowych, to były dla mnie nowe przeżycia, ale było fajnie, można się przyzwyczaić! ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz